eRIZ's weblog: archiwum:

PHP, webdesign, Linux, Windows i inne, bo nie samym chlebem człowiek żyje

Nostalgia…

Ech, zaczynają mi się przypominać wakacje. Budzi się we dawna skłonność do filozofii, której tak mi brakuje w roku szkolnym. Ale czego weń jest uśpiona?

więcej

Pokemony – czy to już plaga?

Dzisiaj przejrzałem sobie jeszcze raz stronę akcji Bykom-stop!. A nuż pojawiło się coś nowego… Wchodzę sobie na stronę „jak pisać poprawnie”, patrzę na punkt o „p33sanyu”. Był tam jeden, moim zdaniem – ciekawy link do wyników w Google. Keywordem był „blogasek”. Na pierwszej stronie był link do czyjegoś bloga, który NA SZCZĘŚCIE, był dygresją. Drugi już nie był taki różowy, TFU! różowy, to on jest!!! Epidemioplaga czy co?! Ludzie, miejcie litość dla Polaków. Dodatkowy wstyd dla kraju? Już sam adres zdradza o co chodzi.

Dalsza część tylko dla ludzi o mocnych nerwach.

więcej

Integracja

Wczoraj zaczął się pierwszy dzień integracyjny. Początkowo miało być tylko przez jeden dzień, ale rownoległe klasy zdażyły już sobie zorganizować wyjazd, więc nasza się niejako dokleiła. Fakt, z lekka zaspałem (czytaj: obudziłem się o czasie, ale wstałem „trochę” później). Zgodnie z Wolą Nieba byłem jednak na styk. Na miejscu (Krasnobród) zastaliśmy nawet niezłe chałupki. ;)

więcej

Kolejny łikend – prolog 3. tygodnia RS

RS – Roku Szkolnego®

Cały tydzień czekania. Cały tydzień ślęczenia do późnego popołudnia. Cały tydzień wstawania o szóstej rano. Cały tydzień myśli o weekendzie. Wreszcie nastąpił. Cieszę się jak nie wiem co. Te dwa dni, kiedy człowiek będzie się mógł wyspać, posiedzieć na PieCu jak należy. Na tygodniu jest tylko tyle czasu, żeby sprawdzić maila i tyle. Szkoła absorbuje. Dzisiaj na godzinie wychowawczej dowiedziałem się o dwudniowej Wycieczce Integracyjnej®. Trzeba będzie pojechać. ;D Trzy klasy, to pewnie będzie wesoło.

Ale odkryłem też inną stronę tego wszystkiego – mianowicie, mój „nastrój” na treningach. Fakt, po powrocie ze szkoły już niewiele czasu zostaje (raptem półtorej godziny), obiadek się je pomimo tego, że się nie powinno, ale mniejsza z tym. Wracając – nie ma to jak radość z wyżycia się po całym dniu spędzonym siedząc kilka godzin za ławkami i skrzętnie notując wszystko, co trzeba (aż ręka boli!).

Te dwa dni trzeba jakoś wykorzystać – jest coś tam do zrobienia, ale czy będzie natchnienie…?

Weekend z piecykiem

Sobota. Upragniony, po piątku, dzień. Jeden dzień całkowitego spokoju (nie licząc sprzątania i wypadków losowych), oddechu i odpoczynku. Przypomniałem sobie, co tak naprawdę lubię, bo w ciągu tygodnia roboczego nie bardzo jest jak posiedzieć na PC-cie, „porzępolić” (inaczej, pograć na jakimś instrumencie) czy zająć się czymś innym i co najważniejsze – NA SPOKOJNIE.

więcej

„Grzejnik”

Heh… Czasem tak bywa, że gdy człowiek musi się czegoś uczyć, to idzie mu to opornie. Gdy już nie musi, to
„potrzeba” douczenia sama się budzi. Tak to bywa i z muzykowaniem. Cztery lata w PSM jednak nie były zmarnowanymi. Fakt, trzeba się było wyrzec pewnych rzeczy, bo zajęcia były popołudniami (o ćwiczeniu nie wspomnę), ale się opłacało. Nuty – to, co dla większości wydaje się czarną magią jest dla „wtajemniczonego” czymś zupełnie najzwyklejszym, jak np. książka czy gazeta. A samo czytanie (tak, nuty się właśnie czyta!) po latach ćwiczeń staje się wręcz przyjemnością taką samą, jak przeczytana książka. No, pomine tu przypadki ekstremalne takie jak zapis Poloneza As-Dur Fryderyka Chopina :)

więcej

Zakopane :)

Nareszcie w domu. Po wielu godzinach drogi powrotnej wreszcie się wyśpię na własnym „wyrku”.
W końcu nie będzie świeciła mi latarnia zza okna. Fakt, nie tak spokojnie jak w Vavrecce, ale przyzwyczaiłem się już dawno do jazgotu samochodów przejeżdżających szosą oboko domu. W nocy już tak nie kursują jak za dnia :)

więcej

Vavrecka – pogoda

Pochmurno, czasem popada, czasem słońce poświeci. Ale tutejsi mówią, że to normalne w sierpniu, w tym regionie.

W Szczebrzeszynie i okolicach jest jeszcze gorzej – pada praktycznie bez przerwy. Summa summarum, to zaczęło rychło w czas – wszystko (no większość) z pól już pozbierane, a dopiero teraz pada…

Gdy wyszedłem sobie na przystanek, by jak codziennie trochę popisać, to palce mi tak zmarzły jakby to była zima.

więcej

Słowacka „łebmasterka”

No i kolejny dzień. Zaczął się dosyć „niekonwencjonalnie”, bo zbudziły mnie promocje zza okna. Są tu bowiem zainstalowane głośniki na słupach. Początkowo myślałem, że to na wypadek wojny, bo w dużej części domów okna są zaopatrzone w rolety antywłamaniowe albo owe okna są małe/na wysokości głowy wzwyż. Z tego, co obserwuje, to wychodzi na to, że jest to dosyć spokojna okolica. Jednak znajoma opowiadała, że po dyskotekach robi się „wesoło” na drogach. A jak jest z resztą, to nie wiem. Pewnie dowiem się pojutrze, bo wtedy jest jakaś dyskoteka.

więcej

Słowak nie kaktus :D

Śmieszny dzień. Miałem dzisiaj wrażenie, że jestem w Rosji, a nie na Słowacji. Nie wiem jak jest u wschodnich sąsiadów, ale tutaj chyba nie ma dnia „bez kielicha”. Mówią, że w Rosji wszyscy w sztok pijani. Po tym, jak widziałem biesiadowanie Słowaków przy 'Borowiczce’, to boję się pomyśleć co jest w Rosji.

więcej

Szufladka