Zakopane :)
Nareszcie w domu. Po wielu godzinach drogi powrotnej wreszcie się wyśpię na własnym „wyrku”.
W końcu nie będzie świeciła mi latarnia zza okna. Fakt, nie tak spokojnie jak w Vavrecce, ale przyzwyczaiłem się już dawno do jazgotu samochodów przejeżdżających szosą oboko domu. W nocy już tak nie kursują jak za dnia
Byłem jeszcze w Zakopanem. Łażenie po Krupówkach, jazda kolejką… Ostatnio może ze dwa czy trzy lata temu tam byłoem, to niewiele, ale pozmieniało się. Tor z jakimiś sankami już działa i nie tylko. Ustawiono również dźwig. Początkowo myślę sobie, jakaś budowa czy co? Nie. W drodze powrotnej z Gubałówki coś na górze tego dźwiga się ruszało. Był tam kosz, furtka w nim otwarta, a w niej stała jakaś dziewczyna. Z tego kosza zwisała również lina. Bungee! Ta dziewczyna („…tnie me serce tak jak ser” :D) coś gapiła się z tego kosza, wychylała się, a potem chowała. Na placu zrobiło sie zbiorowisko, wszyscy ze ślepiami na nią. Łaził obok jakiś misiek (ten od zdjęć :)) i zaczął przyjmować zakłady :D. W końcu skoczyła i tyle było z atrakcji.
Ludzie, na tych Krupówkach, to jest chyba wszystko. „Szukajcie, a znajdziecie” jak to napisał św. Mateusz i miał rację. Znaleźliśmy tu stoisko z koszulkami z „przesłaniem”, tyle że tańszymi od tych co są sprzedawane via net. Fakt, chińskie, ale podejrzewam, że te „internetowe” nie są inne (przecież to Polska). 40zł a 15, to różnica
Ale przesłania są te same (a nawet lepsze). Co sobie wybrałem, to pozostawię tajemnicą, ale powiem tylko, że to bardzo robocze przesłanie
Chociaż co do niektórych byłem pod wrażeniem; widać, że ten producent jest na czasie i „ma łeb”.