TP jest ekologiczna! Akurat… O ekologii i marce
Telekomunikacja swego czasu wysyłała swoim użyszkodnikom (tak, użyszkodnikom; abonenci indywidualni są jedną z form finansowania francuskiego koncernu) rachunki w tzw. ekologicznych kopertach. Tylko kiedyś aż chciało się popatrzeć na tę kopertę – pomimo tego, że rachunek z pozytywnymi rzeczami raczej się nie kojarzy (chyba, że nam płacony ;)).
Czemu rachunek otwierało się z uśmiechem? Nie jestem szara, jestem ekologiczna
na kopercie. Heh, ekologia ekologią, ale prawda jednak jest brutalna jak lewy sierpowy.
Jak to fajnie być klientem francuskiego koncernu, który żeruje na polskich abonentach… Najpierw Telekomunikacja Polska, potem Idea… Z tą drugą mam bardzo pozytywne wspomnienia – polska marka, polskie warunki, polska obsługa i – z tego, co mi wiadomo – kapitał. No i dbano o klienta. Do tej pory przypominają się darmowe weekendy w sieci po doładowaniu za 50zł. A teraz… Heh, jakiś „orędż”, którego nazwy nie-poligloci poprawnie raczej nie wypowiedzą. Koszmar, to samo z ofertą…
Najbardziej dziwią mnie paradoksy – z jednej strony kryzys i tnie się koszty, gdzie się da, z drugiej – nic z tych rzeczy i wszystko ma się zupełnie na odwrót.
Nadal nie mogę pojąć, czemu „polska” firma ma odprowadzać kilka procent swoich rocznych dochodów do Francji tylko dlatego, że TP korzysta z jakiegoś beznadziejnego znaczka, który nijak się kojarzy z firmą telekomunikacyjną…? Pewnie większość z nas pamięta jeszcze charakterystyczne niebieskie logo powiązane z TP. I nawet najmłodsze pokolenie było w stanie to wszystko skojarzyć. Teraz jakieś pokolorowane „&”, które nigdy by się nie skojarzyło z operatorem telekomunikacyjnym, gdyby nie dodatkowa kasa pompowana w reklamę, wymianę studzienek (oczywiście trzeba stare logo wywalić, no bo jak to?)… To samo Orange.
Jeśli chodzi o sieć komórkową, to kiedyś była ona po prostu sympatyczna – fajne, kolorowe logo POPa, przystępne reklamy, które zapadały w pamięć (sesemes od dziewczyny?
;)). Idea była dla mnie marką budzącą jakby większe zaufanie, bardziej zaangażowaną w rozwój własnej sieci, kompetentna obsługa (czego nie można powiedzieć o Orange; siedzą ciułki, którzy najczęściej nic nie wiedzą i upierają się, że jednak wiedzą więcej od klienta). Taryfy… Coś cały czas się działo, częste nowe oferty, do tego – magazyn „Profil”, który naprawdę bardzo miło się czytało (do tej pory mam gdzieś jego stare numery). A dzisiaj? Abonent z rachunkiem dostaje jakieś mało przydatne ulotki, do tego nieraz w ilości dwóch sztuk. Dziwne…
No wiem, że teraz jest internet, wszystkie materiały można łatwo zdobyć. Ale laicy byli obsługiwani życzliwie, w „Profilu” zamieszczano porady krok po kroku, przystępne dla każdego. Również dla pasjonatów szczegółów technicznych przygotowywano małe co nieco. A teraz? Dolna część pleców. Orange do Francji, chcę Idei! Wtedy były takie ładne karty doładowujące, kolorowe, po prostu „luźne”, a nie tylko czarno pomarańczowe, spartański design łebdwazerowy…
A co to wszystko ma do tematu? Primo: zniszczono pozytywną i przyzwoicie działającą markę, secundo: nigdzie nie widać ekologii, ani oszczędności. W dodatku – sytuacja dzieje się zupełnie przeciwnie, a abonentom mydli się zupełnie oczy. Jeszcze obiło mi się o uszy, że TP chcą „przebrandować” na Orange… Czemu nie mogło zostać tak, jak w Erze? Polska, dobrze znana marka, chociaż jedna firma ma rozum w głowie… Chcecie jeszcze oliwy do ognia? Mówi się, że jeden obraz jest wart więcej niż tysiące słów. Sami zobaczcie i oceńcie… (przepraszam za pogniecioną kartkę ze spamem, Pavlick nie wytrzymał)
no coz a jak bylo niebieskie logo to bylo wydawalo sie ze bylo zle … teraz jest bardziej przebojowo i kolorowo z pomaranczowym ;). No ale, co tam firma zostala sprzedana innej. Jak to w tym kraju sie zdarza, 'Shit Happens’, moze jakby kiedys nie bylo takiego marudzenia ze jest zle, by teraz bylo inaczej :). A co do rebrandingu … wole niebieski. Temat na inna dyskusje, niekoniecznie na blogu ;).