Demokracja – czy dojrzeliśmy do niej?
Do napisania tej notki popchnął mnie artykuł zamieszczony na Wirtualnej Polsce. Co ma to wspólnego z tematem moich wywodów…?
Żyjemy już po czasach tzw. „Kaczyzmu”, jak to niektórzy określają (i po ostatnich wyborach wcale nie zanosi się na to, aby się polepszyło*). Ostatnimi dniami rozmawiałem z osobami, które doskonale pamiętają epokę sprzed osiemnastu lat. Co stwierdzili? Że było lepiej. Nie mają racji? Nie sądzę…
Głównie będę opisywał przypadki z mojego „podwórka”, choć na pewno każdy będzie w stanie odnieść to do swojego środowiska.
Prolog
Mieszkam na Ścianie Wschodniej, można powiedzieć – że jest ona dokładnym przeciwieństwiem części naszej Ojczyzny znajdującej się po drugiej stronie Wisły. Czemu? Chociażby trzeba popatrzeć na rozwój pod względem telekomunikacji… O jakiejkolwiek konferencji IT mogę sobie wyłącznie pomarzyć, bo – niestety – żadna firma nie chce się interesować tą częścią kraju, tylko nie wiem, z jakiego powodu. Że nie będzie miał kto pracować?
Nie przesadzajmy – znam kilku pasjonatów, podkreślam pasjonatów, którzy poziomem dorównują specjalistom „z branży”. I co tacy muszą zrobić? Wyjechać, aby cokolwiek osiągnąć w życiu… Warszawa, Kraków, większość ucieka „na Zachód”.
To samo z ludźmi po studiach – przyjeżdżają albo po „manaty” albo zostają i ich wiedza jest po prostu nie doceniana – najczęściej nie pracują w swoim wyłuczonym zawodzie, z powołania… Ich pasja, tzw. „konik” pozostał w stajni, gdzie zamiast trenować, to stoi i powoli umiera…
Szkolnictwo
W moim mieście (tak, Szczebrzeszyn, to miasto choć ma tylko 5 000 mieszkańców) znajduje się Zespół Szkół im. dra Klukowskiego. Jest to całkiem pokaźny kompleks składający się z liceum, szkoły zawodowej i internatów. Jak jest dzisiaj? W internacie okna pozabijane deskami, jeden budynek się sypie, reszta jakoś zipie. A ilu uczniów? Nie tyle, co kiedyś – internat pękał w szwach, stancje oferowano w całym mieście; szkoła miała bardzo wyrobioną markę – chętni do podjęcia nauki zgłaszali się aż z oddalonego o 90km Hrubieszowa…
Liceum JESZCZE funkcjonuje, ZSZ też. Z internatów pozostały tylko ruiny…
Przemysł
W Szczebrzeszynie znajdowała się cukrownia o nazwie takiej samej, jak dzielnica – w Klemensowie. Tamtejsze osiedle powstało głównie z powodu zakładu – znajdowały się tam początkowo baraki, a wraz z upływem czasu budowano bloki i domy. Co teraz? „Cukrowania” popada w ruinę, została przed paroma laty postawiona w stan upadłości… Co ciekawe, był to jeden z nielicznych zakładów, w którym coś się działo na plus – tyle inwestycji, dochodowość… Sam zakład pełnił również rolę kotłowni dla otaczającego osiedla. Cukrownia była jedną z pierwszych, które do tego stopnia skomputeryzowano. A co dziś? Popada w ruinę…
Nieopodal Szczebrzeszyna, w Bodaczowie, znajdują się jeszcze Zakłady Tłuszczowe. Jeszcze przed paroma laty, do skupu rzepaku ustawiały się kolejki o długości liczonej w kilometrach…
A teraz co…?
Po godzinach…
Kiedyś, gdy byłem jeszcze małym szkrabem, pamiętam, iż w Szczebrzeszynie było kino. Nie wszyscy to pamiętają, ale było. Pamiętam jeszcze, jak przed paroma laty chodziłem do PSM-u, stały jakieś „dziwne” krzesła w szatni. Jak się później dowiedziałem, te krzesła pochodziły właśnie z owego kina. Jeśli przejdzie się na plac oddalony o jakieś 50m, to widać „budynek” kina. Niszczejący…
Patriotyzm?
Jak tu można mówić o patriotyzmie? Pokolenie pamiętające wojnę często narzeka na to, iż patriotyzm staje się czymś zanikającym…
Jesteśmy (chyba niestety) w tzw. „Unii Europejskiej”. Granice i rynki pracy się pootwierały. Za jakiś czas strefa Schengen. Przestaje powoli mieć znaczenie, w jakim kraju się ludzie znajdują – można swobodnie przekraczać granice, a ludzie po prostu z tego korzystają. Najczęściej, za chlebem… W pogoni za lepszym jutrem mają coraz mniej czasu na to, aby pomyśleć o swoich korzeniach, o Ojczyźnie…
* – opinia jest jak d… – każdy ma swoją
Witam
Możesz jasno powiedzieć czyja to wina że jest gorzej?