Rok na Blipie
W gąszczu matur i różnych inynch spraw, dosłownie cichaczem umknęła mi pewna rocznica. Część Czytelników pewnie wie, że jestem na Blipie. Jak ten czas zleciał… Już ponad rok, jakoś nie czuć tego czasu.
Żałować poświęconego czasu na blipnięcia?
Początkowo mikroblogowanie wydawało mi się stratą czasu, jakoś specjalnie nie ciągnęło do blipowania. W ogóle, to skusił mnie ^Michno i zaczęło się dość niepozornie. Miał być tylko changelog do własnych projektów, ale po jakimś czasie zacząłem się przekonywać do właściwej formuły serwisu.
Zaczęło się od wyjazdu do Stolicy, jedno blipnięcie i wszystko już wiedziałem (dzięki, koledzy ;)).
Jakie wnioski możnaby wysnuć po roku blipowania?
-
doskonała okazja do pogłębienia znajomości określonego tematu – wystarczy śledzić odpowiednie tagi, aby dowiedzieć się nieraz ciekawych rzeczy
-
pomoc przy organizacji imprez – tagi, tagi, jeszcze raz tagi – nie ma chyba szybszego sposobu na dotarcie do WSZYSTKICH członków danego campu, czy imprezy
-
alternatywa dla RSS-ów – coraz więcej serwisów korzysta również i z Blipa w celu informowania o nowościach
-
piętnowanie nieprawidłowości – myślę, że gdyby wybory przeprowadzano przez Blipa, to miałyby przynajmniej 90% frekwencję – społeczność spontanicznie się zorganizuje, chociażby w przypadku czynów tzw. „be” (#rularules)
-
prawdziwy zabójca nudy – wystarczy pośledzić chwilę bliposferę, żeby znaleźć jakąkolwiek okazję do pogadania na interesujący temat; o każdej porze dnia i nocy
-
pożeracz czasu – czasem można się zagapić
Tak jak i ze wszystkim, z Blipem też trzeba z umiarem – śledzenie zbyt wielu tagów może prowadzić do przepełnienia informacyjnego.
PS. Tematy na następne notki są, życzcie mi weny, ostatnie opóźnienia były spowodowane egzaminem tzw. „dojrzałości”.
Wspaniałe miejsce w wirtualnym świecie :). Życzę kolejnych lat spędzonych na działającym i rozwijającym się w dobrym kierunku blipie.