PHPCon 2010 – subiektywnym okiem
Jak pewnie niektórzy zdążyli się dowiedzieć, miałem okazję gościć na konferencji PHPCon 2010. Minął ponad tydzień od zakończenia, pora podzielić się subiektywnymi wrażeniami.
Oficjalną relację opublikuję na łamach Wortalu PHP.pl niebawem, tymczasem zapraszam do lektury notki.
Tekst będzie raczej należał do tych dłuższych, zostałeś ostrzeżony(a).
PHPCon?
Była to inicjatywa PLUG-a. Niewiele brakowało, a bym się może i nie dowiedział, że całkiem niedaleko od miejsca mojego rezydowania, odbywa się konferencja, na której wypadałoby się pojawić. Ale na szczęście, jest Blip. Huta Szklana, Góry Świętokrzyskie, niedaleko było.
Jakiś czas temu napisałem notkę na temat systemów cache’owania danych w PHP – postanowiłem zgłosić się ze swoją skromną prelekcją o buforowaniu danych w tym języku. Był to doskonały powód do uzupełnienia swoich wiadomości, a także sposób na kontynuację pierwszej części artykułu.
Jako że generalnie pierwszy raz byłem na takiej imprezie, to – ku pamięci – zostawię tu parę anegdot, które zapadły mi w pamięci – a nuż wrócę do tego za jakiś czas, choćby za rok, w celu porównania.
dojazd
Dojazd do Kielc z Rzeszowa, na skróty przez Kraków. Tak, tak, na skróty.
Czemuż to? Niestety, w tym samym czasie miała miejsce powódź, która skutecznie uniemożliwiła realizację wcześniejszego planu podróży. Nie mam pojęcia dlaczego, ale PKS kursujące z Rzeszowa w stronę stolicy województwa świętokrzyskiego na wszystkich relacjach przejeżdżały przez Sandomierz, wówczas odcięty od Świata.
I składam tu serdeczne podziękowania Zyxowi, który nie dość, że dostarczył mnie z Krakowa pod sam hotel Jodłowy Dwór (miejsce odbywania się konferencji), to przygotował mi szczegółowy plan poruszania się po mieście Kraka.
Całe szczęście, że bez problemów kursowały pociągi na trasie Rzeszów-Kraków, więc dalej nie było już większych problemów.
Trasa do samej Huty Szklanej minęła raczej szybko, a to pewnie za sprawą toczących się w Zyxowozie dyskusji z podróżującym z nami Adrianem Słowikiem. Było o czym rozprawiać – zarówno technicznie, jak i organizacyjnie, czy zwyczajnie… studencko.
a na miejscu…
Przyznam, że byłem w pewnym zakłoptaniu, w jaki sposób będzie się odbywać sama konferencja/prelekcja – bardziej garniturowo, czy bardziej luzacko. Moje wątpliwości rozwiały się, gdy tylko ujrzeliśmy DarGrze (organizatora) w koszulce Ojciec Dyrektor.
Z racji, że na miejsce dotarliśmy kilka godzin przed czasem (no cóż… ;)), musieliśmy swoje odczekać, wówczas zaczęły się dyskusje na tematy okołokonferencyjne, głównie z – jak się później okazało – Robertem BoBsOnem Partyką.
I tu muszę koniecznie wspomnieć o jednym – o atmosferze PHPConu: byłem bardzo pozytywnie zaskoczony podejściem zarówno organizatorów jak i uczestników – jakiekolwiek dyskusje wiązały się bardzo spontanicznie, czy to na temat największych kwiatków, jakie zastaliśmy w analizowanych listingach, czy też niezapomnianych imprezach… Brawo, PLUG.
Wypadałoby napisać o treściach prezentacji, ale parę osób zdążyło się już na ten temat naprodukować; bardziej szczegółowo, moim piórem, niebawem na łamach php.pl.
od sponsora
Bardzo zaskoczył mnie fakt, iż złotym sponsorem konferencji został… polski oddział Microsoft. Tak, tak, nie przejęzyczyłem się. Dzięki temu każdy z uczestników przy rejestracji otrzymał przybory dopisania, odpowiedni identyfikator, plecak oraz koszulkę z logo PHPCon. Nie spodziewałem się takich atrakcji.
Na identyfikatorze widniały logotypy PLUG-a i Microsoftu, co u niektórych spowodowało pewne nieprzewidywalne reakcje w postaci lekkiego „tuningu” plakietki.
Microsoft otrzymał w agendzie dwa sloty, które wykorzystał na omówienie, w jaki sposób się czubi i się lubi z PHP oraz na parę słów o Silverlightcie.
Niestety, byłem dość zawiedziony, jeśli chodzi o wypowiedzi delegata Microsoftu. Fakt, zaprezentował naprawdę sporo technologii, które mogą być z pewnością interesujące dla programisty PHP. Jednak ja liczyłem na jakieś narzędzia, które pomogą koderowi w pisaniu hello world (;)) w pliku z rozszerzeniem .php. Jakież było moje zdziwienie (pewnie nie tylko moje), gdy prelegent skupił się na zachwytach nad podglądem w locie wygenerowanego kodu pod wieloma wersjami Internet Explorera w postaci nakładania warstw…
Tylko co to interesuje kodera back-endu? Liczyłem na omówienie jakichś funkcji podpowiadania kodu, budowania projektu, ew. generowania mapy klas, a tu…? Oczywiście nie mogłem pozostawić tej kwestii niewyjaśnionej – prowadzący jednak odpowiedział na te pytania mamy
. Jednak bez pokrycia.
Drogi Microsofcie, nie interesuje mnie HTML/CSS przy kodzeniu aplikacji PHP, nie tędy droga. Liczę, że ktoś przeczyta te słowa ktoś, kto ma wpływ na decyzje podejmowane przy tym projekcie.
I mimo że prezentacja była – w moim odczuciu – typowo marketingowa (co jest zrozumiałe), to kompletnie wybiła mnie z rytmu odpowiedź na moje pytanie: dlaczego wg Pana Expression Web jest lepszy od Eclipse/Zend Studio? Cóż usłyszały nasze uszy? Wcale nie twierdzę, że jest lepszy. Niestety, ale myślałem że będę chociaż zachęcony do pobrania bety/triala edytora. Po prelekcji zamknąłem kartę przeglądarki.
Z jednej strony współczuję delegatowi – wszak musiał się zmierzyć z gradobiciem pytań o politykę firmy, z drugiej – nie sposób było nie odnieść wrażenia, jakby Microsoft chciał ponownie – świadomie – popełnić błąd jak z IE6. Kwestia dotyczy obsługi nowoczesnych technologii, jak canvas, czy tag video w HTML5. Z tego, co wywnioskowałem, to MS ma zamiar poczekać na finalną wersję specyfikacji (czyli kilka jeszcze kilka epok)… Jednak to była wypowiedź jednej osoby, ale…
Fakt, sporo się rozpisałem na temat firmy Gatesa, ale musiałem…
moja prelekcja
Przyznam, że pierwszego dnia wśród wszystkich dyskusji poczułem się trochę „głupi” – sporo osób dużo bardziej doświadczonych ode mnie – ale na szczęście, odczucie to nie dawało tak mocno się we znaki, potem – jak to wiadomo – trema zaczęła robić swoje. Nie wiem, czy później dało się ją odczuć, trzeba by zapytać słuchaczy, którzy – ku mojemu zaskoczeniu – wypełnili salę po brzegi.
Czemu ku zaskoczeniu? Gdyż poprzedniej nocy większość uczestników oczekiwała na transmisję walki Pudzianowskiego. A mnie wypadało się wyspać i przenieść moją 6-stronicową „makietę” do postaci cyfrowej.
Raptem kilka osób ją widziało w pełnej okazałości, gdyż posklejane do kupy kartki nie były zbyt wygodne do rozłożenia. Ty masz możliwość zobaczenia tego wszystkiego na zdjęciu:
Głównym celem było jak najrzetelniejsze przedstawienie zagadnienia oraz… aby nikt na sali nie zasnął. Ten drugi cel podobno udało się osiągnąć.
Jak przebiegła sama prezentacja, jaki był poziom przedstawionych przeze mnie informacji – o to trzeba zapytać uczestników; jacyś na pewno będą czytać tę notkę, więc proszę o info w komentarzach, bądź w jakiś inny sposób.
Niestety, chochliki-techniki nie odpuściły mi ani na chwilę i wylogowywały mi co jakiś czas system, pomimo że wszelkie wygaszacze/oszczędzanie energii wyłączyłem. Ot, zdarza się.
Kto nie miał okazji być na konferencji, a chciałby posłuchać prelekcji – nic straconego, jak tylko organizatorzy uporają się z montażem wideo, na pewno zalinkuję.
kuluary
Organizatorzy zaplanowali pierwszego dnia tzw. lighting talks, czyli mini-prelekcje – każdy mógł powiedzieć co nieco na wybrany temat i podyskutować.
Moim zdaniem lighting-talks odbywały się bez przerwy. Czemu? Wystarczyło się przejść na korytarzu, czy w okolicach hotelu; nietrudno było dostrzec grupki dyskutujące o symfoniach płynących z głośników, które niektórzy ustawiają po pomyślnym wgraniu buildu na serwery, czy wpadkach koderów. Pozdrawiam z tego miejsca gorąco wszystkich, z którymi miałem przyjemność dyskutować.
W pokojach również toczyły się dyskusje w ilościach hurtowych, ale nie o samym chlebie, rzecz jasna. Ciężko mi coś w tej chwili konkretnego przytoczyć, za dużo tego było.
Swoją drogą, miło było poznać kilka osób znanych mi tylko z Blipa, nawiązać nowe kontakty.
hotel i Huta Szklana
Zaczynając od hotelu – było całkiem nieźle. Szwedzki stół w czasie śniadania/obiadu/kolacji, niezła okolica. Jednak na imprezie dla geeków dały o sobie znać dwa mankamenty – problemy z łącznością. W sali konferencyjnej był zasięg WiFi, ale GSM = brak. W pokojach było dokładnie na odwrót.
Zdjęcia okolicy zrobił Matipl. Więcej w jego podsumowaniu. Także Zyx cykał i napisał.
podsumowanie
Czy warto było? Zdecydowanie tak. Będę za rok? Koniecznie.
Jejuś… tylko nie „kodera back-endu”, programista backendu, programista!
A jak już wspomniałem, Twoja prelekcja była ok. Bardzo mi się podobała.