eRIZ's weblog

PHP, webdesign, Linux, Windows i inne, bo nie samym chlebem człowiek żyje

Sansa E130 – osobliwości…

Od niedawna korzystam z odtwarzacza Sansa E130. Kilkuletni player odstrasza początkowo dużymi rozmiarami (teraz trendi jest wszystko, co małe), ale jednak posiada parę – nazwę to – unikalnych cech w tej klasie cenowej: efekty SRS WOW i obsługę kart SD (2GB wejdzie ;]).

Odtwarzacz nie jest już produkowany… Są jacyś następcy, ale jakie to konkretne modele, to mi trudno powiedzieć…

Dlaczego popełniam tą notkę?

„No bo” producent nie troszczy się za bardzo o to, co się dzieje z odtwarzaczem, gdy kończy się gwarancja…

Skoro nie potrafi producent, to może coś z Porad MacGyvera się przyda. No jasne, że się przyda. ;]

Sansa

Nic na Świecie nie jest idealne, ten odtwarzacz też. Najpierw omówię budowę odtwarzacza. Otóż, zastosowano w nim „programowalne” pokrętło (prawy górny kant obudowy), które służy do regulowania głośności, poruszania się po menu, czy zmiany parametrów. Z czasem dostaje kręćka i potrafi przeskakiwać zupełnie nieprzewidywalnie, nie odzwierciedlając ilosci skoków. Potrafi to być dosyć denerwujące w menu, a nawet doprowadzić do poważnych kłopotów ze słuchem – przy ściszaniu potrafi „dać kopa” na maksymalną głośność i resztę dopowiedz sobie sam(a)…

Środkiem zaradczym jest tu zatrzymywanie piosenki na czas regulacji i sterowanie w menu za pomocą klawiszy nawigacyjnych (niewygodne przy dłuższych listach).

Jakoś pogodziłem się z tymi utrudnieniami, bo – mimo wszystko – możliwości ma dosyć niezłe. Ale pewnego dnia jakiś paproch zawieruszył się w wyłączniku (przesuwny, po lewej stronie). No, to już było przegięcie, ponieważ po regulacji głośności, mogła się ona samoczynnie zmienić (niezablokowana klawiatura…).

Ostrze MacGyvera

Tego było już za wiele, musiałem coś zrobić, bo miałem ciężki wybór – albo zrezygnować z muzyki albo zaryzykować utratę słuchu. Ani jedno, ani drugie nie wchodziło w rachubę (ciężko wytrzymać w zapchanym po brzegi autobusie bez czegoś na uszach albo kogoś do gadki), więc postanowiłem rozebrać dziada.

Ok, ale jak się do tego zabrać? No niby są dwie śrubki pod baterią, ale samo ich okręcenie niewiele daje. Google, szukamy i…? Nic. A mówią, że jak w Google nie ma, to pewnie źle szukam. Hmm, niestety, nie było (albo źle szukałem, prawdopodobne). Wyciągnąłem śrubokręcik ongiś zakupiony w najbliższym markecie budowlanym i postanowiłem coś zdziałać.

Wszystko gotowe, karta wyciągnięta, bateria też, zaczynamy. Wykręcam śrubki, jak już wcześniej wspomniałem, niewiele to dało. Obudowa sprawia wrażenie szczelnej (czego nie można powiedzieć o slocie na kartę pamięci), zupełnie nie miałem pomysłu, z której strony się uczepić.

Próbowałem delikatnie podważać obudowę w szczelinach najbliższych śrubkom (okolice baterii). Myli się ten, kto twierdzi, że wystarczy odpowiednio podważyć kawałek obudowy pod baterią. W najgorszym wypadku, można tylko w ten sposób uszkodzić odtwarzacz…

W końcu znalazłem – wokół niebieskiej obudowy znajduje się biała, plastikowa obwódka. Od spodniej strony Sansy znajduje się złączenie dwóch części tej obwódki – jedno z nich daje się podważyć śrubokrętem.

Rozbieranie

Dobrze by było, gdybyś miał(a) pewną rękę – musimy teraz operować śrubokrętem w sposób delikatny, ale jednocześnie zdecydowany.

Nie wiem, co to za spec wpadł na taki pomysł złączenia poszczególnych częśći obudowy, ale potrafi przysporzyć kłopotów. Całość (oprócz dwóch śrubek) jest złączona za pomocą zatrzasków. Znając ich lokalizację, można już łatwiej dostać się do elektroniki estotrzydziestki:

Zatrzaski

Nieszczęsne pokrętło

O ile z wyłącznikiem blokady poradziłem sobie dość łatwo (wystarczyło wygrzebać paprochy z mechanicznej części wyłącznika), to z pokrętłem spotkała mnie przykra niespodzianka…

Po zdjęciu kółka, naszym oczom ukazuje się przylutowany układ SMD typu wszystko-w-jednym – możliwości naprawy są znikome… Podobne rozwiązanie często jest wykorzystywane przez producentów telefonów komórkowych w joystickach – zużyje się, trzeba wylutować i wymienić – ograniczenie kosztów, utrudnienie naprawy…

Płyta główna

Jedyne, co nam pozostaje, to przedmuchanie tej części, wygrzebania zeń ciał obcych (które zawsze tam się znajdą, nieważne w jakich warunkach jest użytkowany odtwarzacz, zawsze coś tam się znajdzie, co nie powinno być).

Oczywiście, przydałoby się odkurzyć całą płytę główną, okolice gniazda na kartę. Musimy przy tym uważać, aby nie uszkodzić aluminiowych rurek przylutowanych m. in. do masy gniazda USB (służy ono jako połączenie z drugą częścią obudowy – anteny radiowej).

Zbieramy zabawki

Układamy części obudowy odpowiednio na sobie i zdecydowanie ściskamy ze sobą. Tyle.

Muszę przyznać, iż wątpiłem w to, jakoby samo przeczyszczenie układu pokrętła, mogłoby w jakikolwiek sposób poprawić działanie regulacji/nawigacji. Jednak coś coś jest lepiej. :]

Mam nadzieję, że mój opis przyda się wszystkim Sansowiczom (bez skojarzeń :P) i wielu z nich pomoże.

UWAGA!!! Przedstawiony powyżej sposób wykorzystujesz WYŁĄCZNIE na swoją własną odpowiedzialność. Autor dziennika NIE ODPOWIADA za jakiekolwiek uszkodzenia spowodowane wykorzystaniem niniejszego poradnika. Pamiętaj, że otwarcie obudowy w trakcie trwania okresu gwarancyjnego jest jednoznaczne z jej utratą!

2 komentarze

dopisz swój :: trackback :: RSS z komentarzami

RSS z komentarzami :: trackback

Skomentuj

Możesz używać znaczników XHTML. Dozwolone są następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

Wszystkie komentarze przechodzą przez moderację oraz filtry antyspamowe. Nie zostanie opublikowany komentarz, jeśli:

  • Jego treść obraża kogokolwiek.
  • W treści znajdują się wulgaryzmy i słownictwo ogólnie uznane za nieprzyzwoite.
  • Mam wątpliwości co do autora wpisu (Wszelkie anonimy są kasowane - niezależnie od zawartości - wpisz prawdziwy e-mail. Jeśli usunąłem, Twoim zdaniem, komentarz niesłusznie - daj znać). Zdarza się, iż sprawdzam kim jest komentujący.
  • Zawiera jakąkolwiek formę reklamy.

Szufladka