eRIZ's weblog

PHP, webdesign, Linux, Windows i inne, bo nie samym chlebem człowiek żyje

Rok 2006 w IT – moje podsumowanie

Święta, Święta… Nowy Rok już blisko, trzeba by zrobić jakieś podsumowanie…

Co by można było uznać za najważniejsze?

Web 2.0

Hmm, moim zdaniem, rozwój Web 2.0. To tak najogólniej, a baczniej przyglądając się sprawie – webdeveloperzy przypomnieli sobie o XMLHttpRequest. Przypomnieli, bo podstawą AJAX-a jest właśnie ten obiekt, który do dyspozycji jest już od ładnych paru lat… Owszem, słuszny krok, ale jest jedno „ale”. W niektórych rękach można to uznać jako podarowanie małemu dziecku żyletki: jest część osób, która nie dojrzała do korzystania z tego dobrodziejstwa uniemożliwiając dostęp do funkcjonalności serwisu bez włączonego JavaScriptu. Jest jeden taki serwis, z którego akurat korzystam i mocno się zastanawiam, czy by nie wystąpić dla niego o nagrodę Osiołka

Stopniowa rezygnacja z tabelek

Temat w sumie kontrowersyjny… Ale, z tego co zauważyłem, to najczęściej zabierają w nim głos ci, którzy nie potrafią (czytaj: nie chce im się nauczyć) tworzyć nieinwazyjnych layoutów. Zdarza mi się surfowac po Internecie korzystając z Lynxa (wiem, „hardkor”). Różnica jest znacząca. Jeśli chcesz się przekonać, to zmień arkusz stylów dla strony na domyślny i zrób to samo dla strony o budowie opartej na tabelkach. Dla tej ostatniej wielkiej różnicy nie zauważysz. Ale pozory mylą – zrób to samo na mniejszym ekranie… Poza tym, w układzie tabelkowym jesteś skazany(a) na jeden, narzucony układ. W układzie warstwowym tego problemu praktycznie nie ma – popatrz tylko na projekty umieszczone na CSS Zen Garden.

Kanały informacyjne i mania blogowania

Pamiętam jeszcze epokę kanałów informacyjnych Active Channel wprowadzonych po raz pierwszy wraz z pojawieniem się Windows 98 i IE 4. Ale to było w zamierzchłych czasach (mojego „kopiowania” programów na dyskietki przez skróty – domyśl się, o co chodzi :)) i ten okres można by porównać do Starożytności, kiedy to modem 56kbps był demonem szybkości, a SDI – szczytem marzeń. Heh, świeżo upieczeni Internauci nie są pewnie w stanie sobie tego wyobrazić (ueee, przynajmniej wtedy pokémonów nie było!) ;). Wracając, najpierw pojawił się standard RSS 0.91 i bodajże 1.0. Nikt się tym, na początku, zainteresował, ale do czasu. Dzisiaj mamy RSS 2.0 i ATOM. Najpierw były to media, przez które serwisy informacyjne łatwiej mogły docierać do odbiorców z newsami, obecnie w większości kanałów jest co innego. Mianowicie, streszczenia (no, nie zawsze są to streszczenia) notatek z blogów. W 2006 roku można było zaobserwować znaczny wzrost ilości prowadzonych dzienników wśród internautów. Dzisiaj blogowanie jest zjawiskiem pospolitym jak trawa na łące. Uruchomienie własnego dziennika jest bardzo łatwe (często się zastanawiam, czy aby słusznie) i zaczyna stanowić źródło dochodów.

Trollizm, guglizm, pokemonizm

Trzeba by się zastanowić, czy upowszechnienie się Internetu jest na pewno takie dobre. W tym roku rozwinęło się takie zjawisko jak trollizm, znane bardziej jako Dzieci Neostrady. Są to osoby, które dostały „sztywny” dostęp do Internetu i uważają, że są jego władcami, że dostaną wszystko na tacy. Przeciwieństwem tej grupy osób są natomiast guglacze. Najprościej można tak określić obyta z Internetem grupę osób zmęczona natrectwem i lenistwem trolli. Guglacze charakteryzują się udzielaniem odpowiedzi właściwie tylko jednego rodzaju: „wyguglaj sobie”. Owszem, Google to potężne narzędzie, ale o tym później. Wracając, Internet, paradoksalnie – chyba stanął w miejscu, jeśli patrzeć pod kątem tworzenia „czegoś”.

Chyba nadrabiają za to pokemony; na „różowego bloga” coraz łatwiej trafić, wielu bardzo nad tym ubolewa (łącznie ze mną), ponieważ osoby je prowadzące kaleczą język ojczysty…

YouTube i Google

Totalitaryzm? Można by tak nazwać Google i jego upowszechniające się usługi. Nie to, że narzekam na nie – przeciwnie – są dobre i pozostawiają konkurencję daleko w tyle. Ale patrząc z punktu widzenia szerzącego się poprzez korporację globalizmu… Google w gazetach, Google na kubku, niedługo papier toaletowy będzie za darmo, ale… z nadrukiem „Google”. Czemu podłączyłem Google do YouTube’a? Ci bardziej na czasie wiedzą, że ta najpopularniejsza usługa stała się częścią Google. Dla nas, wydaje się, że to była transakcja za dużą kasę – ale uwzględnijmy budżet, jakim Google dysponuje… Nie zdziwiłbym się, gdyby za parę lat (a może i wcześniej…) ilość zer na kontach „szukacza” przewyższyła tą MS-a. Google pozbył się konkurenta dla usługi Google Video. Proste ;]. Niektóre usługi stały się kontrowersyjne (choćby zwiększająca się ilość wykorzystanych dziur poprzez wyszukiwarkę kodów źródłowych, czy nudyści na mapach ;]). Wracając do YouTube – Google pozbyło się po prostu największego konkurenta. Patrząc z innej strony – można dojść do wniosku, że ludzie nie mają co robić i wciskają wszelakiego rodzaju pierdoły…

X-Box i Playstation 3

Dwa wielkie koncerny – Sony i Microsoft. Sony – kilkuletnie doświadczenie na rynku gier, Microsoft – „kilkudziesięcioletnie” na polu marketingu i IT. Obie wypuściły swoje najnowsze konsole. Reszta firm z jednego z najbardziej dochodowych interesów rozrywkowych została odsunięta w cień – a nuż szykują atak (np. Nintendo)… Sprzęt, którym nie pogardziłby żaden gracz. Za obiema konsolami stoją rzesze fanatyków, choć pod tym względem można dyskutować. X-Box, to właściwie debiutant, ale fakt, że konsolę zakupiło „parę” milionów osób coś znaczy (swoją drogą, pamiętacie może kolejki do sklepów po Windows 95? :D). Z drugiej strony, wsteczna kompatybilność PS3 jest dla wielu osób bardzo kusząca. Niestety, nie znam dokładniej praw rynku „gierowego” i ciężko mi myśleć o przyszłości „iksa” i „peesa”. Zapytam kumpla, może coś dorzuci od siebie ;]

Wielordzeniowe CPU

„Nie można robić mniejszych tranzystorów? Za dużo ciepła, za mało miejsca, za mała wydajność? A co się będziemy męczyć?! Wepchnijmy dwa procki w jedną obudowę i tyle z nas.” – Takim stwierdzeniem można określić pojawienie się wielordzeniowych procesorów. Początkowo występowały one tylko we wcześniej wymienionych przeze mnie konsolach, ale teraz zaczęły trafiać one pod strzechy. Większa wydajność, mniej problemów przy produkcji – dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej? Ale, swoją drogą, ile lat będzie to miało sens? Przecież domowe „Windowsy” nie obsłużą tylu procesorów, ile są w stanie fabryki w kość wcisnąć. Nie wiem na razie, ile procesorów (czytaj: rdzeni) obsłuży Vista, ale na pewno będzie to mniej w porównaniu do edycji serwerowych. Rozwiązań jest kilka: kupić bardziej rozbudowaną edycję, przyhamować rozwój rynku procesorowego albo (IMHO najlepsze rozwiązanie) przesiąść się na Linuksa, który dawno ma ten problem rozwiązany ;].

Blu-Ray i HD-DVD

Cóż, niedawno przeżywaliśmy umasowienie nagrywarek DVD, a ludziom znowu zaczęło być mało. „Dać palec, to zechcą całą rękę!” Nie ma się czemu dziwić – wszak Murphy już dawno streścił rynek IT w swoich słynnych prawach. Wszystkim chodzi o to samo – zwiększyć pojemność nośników. Gdyby to było takie proste, to już dawno mielibyśmy 120TB nośniki. I nie mam tu, bynajmniej, na myśli względów technologicznych, bo to jest kwestia czasu. „Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę”. I tu mamy problem: Blu-Ray ma swój zastęp i HD-DVD też. Każdej ekipie zależy, aby to jej format się upowszechnił, bo wtedy będzie stanowił źródło kasy…

Burza wokół Ruby on Rails

W tym roku troszkę głośno się zrobiło o Ruby on Rails (interpretowany język programowania). Parę serwisów nawet nań przemigrowało. Np. wykop.pl (ale nie jestem pewien). Jeśli wierzyć donosom, jakoby wspomniany przeze mnie Wykop przeniósł się na RoR, to nie wróżę temu językowi świetlanej przyszłości. IMHO, podzieli on los PHP5. Wiem, odważne, ale spójrzmy prawdzie w oczy – ile serwerów posiada obsługę obu? W przypadku PHP jest lepiej, ale interpreter RoR posiadają tylko pojedyncze serwery. Co stoi na przeszkodzie? Upowszechnienie, wydajność i… kasa. Skryptów dla PHP4 jest multum, dla PHP5 nie jest najgorzej – wiele osób już się na niego przesiadło, ale martwi mnie jeszcze wydajność, która w porówaniu do czwartej jest gorsza… Wracając do RoR, IMHO czeka go „perlowa” przyszłość…

MS Vista

Hohoho, Microsoft czekał na wypuszczenie kolejnego systemu więcej niż dotychczas. Pięć lat to w IT bardzo długo. Ale dobra nasza, więcej osób skupiło się na Pingwinku ;]. Vista miała być rewelacją, Aero, to zdaniem MS-a rewolucja (a dla Linuksiarzy to nihil novi – wszak dużo więcej potrafi XGL), Superfetch, wykorzystywanie PenDrive’ów jako dodatkowego RAM-u. A gdzie się podział nowy system plików WinFS? Gdzie? Potrzebny był ServicePack 2 dla WXP, to przeniesiono programistów ;P. Nowa Vista ma być bezpieczna. CZY KTOKOLWIEK WIERZY, ŻE COŚ ZE STAJNI MICROSOFTU MOŻE BYĆ BEZPIECZNE? Jeszcze nie widziałem niczego bezpiecznego produkcji Microsoftu… xD

Kary UKE dla TPSA

TPSA (wiem, źle piszę :P) chciała tytuł „Dominującego Operatora Narodowego”, to dostała. Jednak „nie wszystko złoto, co się świeci” :). W zamian za to, UKE dostała manetki do częściowego kontrolowania narodowego operatora. Co dzięki temu mamy? Tańszą Neostradę, trochę lepszą konkurencję dla innych operatorów. I chyba na tym się skończy. Tylko w większych miastach są alternatywy… :(

LCD dla mas

Zgodnie z panującymi w IT prawami – jeśli coś zaczęło się starzeć i jest tego dużo – to musi „to coś” stanieć. Tak się stało m.in. z monitorami LCD. Niegdyś coś luksusowego, teraz jest czymś normalnym. Fakt, nie jest to idealne, ale przynajmniej jakaś nowość dla Kowalskiego…

Wirtualizacja OS-ów

Sprzęt komputerowy tanieje, w naszych domach goszczą coraz mocniejsze maszyny. Przed paroma laty powstało coś takiego jak VMware. Niestety, był on płatny, ale do czasu… Minęło parę „chwil” i Microsoft wypuścił coś swojego – Virtual PC. Nie było to pozornie żadną rewolucją, ale jednak było – MS rozpowszechnił swój produkt jako freeware. VMware nie pozostało dłużne i stworzyło VMware Playera – okrojoną wersję swojego sztandarowego produktu. Jednak powstało wiele narzędzi dla tego drugiego i kosztem odrobiny czasu jesteśmy w stanie zaopatrzyć się w coś przypominającego kompletny pakiet VMware i to legalnie.

Cyrograf Novella

Inaczej się tego nazwać nie da – nie pamiętam, żeby jakakolwiek inna umowa wywołała takie kontrowersje. Rzekomo miało być to porozumienie „rozwojowe”, ale to trochę nie pasuje do podejścia MS-a do OpenSource. IMHO, MS chciał sobie w ten sposób dać możliwość kontroli jednego z największych potentatów wspierających społeczność OpenSource.

Droga w kierunku OpenSource

Rok 2006 to także i pozytywne akcenty. Testuję masę oprogramowania i muszę jedno stwierdzić – programiści OS ostro wzięli się do pracy. Aplikacje, które do tej pory były uważane za niedopracowane i niedorównujące komercyjnym odpowiednikom są teraz bardzo ważnym orężem w walce przeciwko komercjalizacji. Owszem, zdarzają się pewne niedociągnięcia, ale IMHO coraz rzadziej. Tego posta piszę w OO Writerze i jeśliby porównać obecną wersję z tą sprzed kilku lat, to różnica jest. Ogromna. Można się teraz poważnie zastanawiać nad sensem kupna MS Office’a. Dalej, np. Scribus, Firefox, TrueCrypt…

Rewolucja w *buntu

Początkowo była to niepozorna dystrybucja oparta na Debianie. Co teraz mamy? Debian „wymiera”, *buntu rośnie w siłę. Co o tym przesądza? Nie, nie programiści, ale społeczność, która się zajmuje danym systemem. W przypadku *buntu jest ona nader aktywna, co z pewnością wpłynęło na popularność tego systemu. Śmietanki dodało przejście jednego z głównych projektantów Debiana do teamu Ubuntu. Oby tak dalej!

RIAA i kontrowersje wokół cyfrowej muzyki

Na koniec sprawa najbardziej hamującąca rozwój kulturalny ludzkości. Dzisiaj nie możesz przegrać sobie płytki z muzyką od sąsiada, ściągnąć tak szukanego kawałka z P2P… Wpadniesz w ręcę RIAA. Nieważne, czy będziesz na Ziemii, czy na tamtym Świecie. Znajdą Cię! Obojętnie, co byś zrobił(a). Mit „Czarnej Wołgi” powraca w nowej odsłonie!

OpenDocument

Mamy tyle programów do dyspozycji. Każdy z nich posiada własny format zapisu danych, niekompatybilny z innymi. W celu zaprowadzenia porządku, świat OpenSource wyszedł z inicjatywą stworzenia ujednolicego formatu zapisu danych. Tak powstał ODF. Pewnie nie zrobiłby takiej furrory, gdyby nie fakt, iż zyskał on certyfikat ISO, co otworzyło mu drogę do szerzenia się w świecie IT. Najnowsze wersje pakietów biurowych posiadają wbudowaną jego obsługę, a w przypadku OpenOffice’a – stał się domyślnym formatem zapisu. ODF jest oparty na XML-u, co ułatwia jego przetwarzanie i odczyt. Microsoft chciał przeforsować swój OpenXML, ale na szczęście, nie udało mu się ;]

6 komentarzy

dopisz swój :: trackback :: RSS z komentarzami

RSS z komentarzami :: trackback

Skomentuj

Możesz używać znaczników XHTML. Dozwolone są następujące tagi: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong> <pre lang="" line="" escaped="" cssfile="">

Wszystkie komentarze przechodzą przez moderację oraz filtry antyspamowe. Nie zostanie opublikowany komentarz, jeśli:

  • Jego treść obraża kogokolwiek.
  • W treści znajdują się wulgaryzmy i słownictwo ogólnie uznane za nieprzyzwoite.
  • Mam wątpliwości co do autora wpisu (Wszelkie anonimy są kasowane - niezależnie od zawartości - wpisz prawdziwy e-mail. Jeśli usunąłem, Twoim zdaniem, komentarz niesłusznie - daj znać). Zdarza się, iż sprawdzam kim jest komentujący.
  • Zawiera jakąkolwiek formę reklamy.

Warning: Undefined variable $user_ID in /usr/home/er1zpl/domains/eriz.pcinside.pl/public_html/weblog/wp-content/themes/inBlueDiary/comments.php on line 112

Szufladka